Dziś opowiem o moim ulubionym ostatnio kremie do twarzy, jak widzicie w tytule jest to krem Neutrogena visibly clear oil-free moisturiser. Tak jak mówiłam wcześniej , mieszkam w Szwecji, więc krem ten jest ogólnodostępny w każdym sklepie czy drogerii. Szukałam od dawna fajnego kremu do twarzy i tutaj mogę z czystym sumieniem powiedzieć, ze w tym miejscu kończę moje poszukiwania. Dlaczego? Dlatego, że krem Neutrogeny jest naprawdę świetny. Używam go już od miesiąca i właśnie moja pierwsza tubka będzie się kończyć (myślę, ze starczył by na dłużej, ale po prostu go sobie nie żałuje :) ) Smaruje nim regularnie twarz na noc i efekty są bardzo widoczne. Po pierwsze, miałam problem z zatkanymi porami, czasem jest widać czarna kropkę na nosie, czy brodzie, miejsca gdzie pory są najbardziej widoczne, po stosowaniu kremu pory są odblokowane, można szukać, ale i tak się ich nie znajdzie. Czuje , że moja skóra oddycha, przy nakładaniu czuć lekki chłód, dlatego ze krem zawiera mentol. Przede wszystkim bardzo szybko się wchłania i nie jest tłusty. Czytałam, ze niektóre dziewczyny używają go pod makijaż, ja tego nie robię, ponieważ uważam, ze makijaż zawsze będzie mniej trwalszy, kiedy położymy pod podkład krem, do tego powinno używać się specjalnej bazy, albo po prostu podkładu nawilżającego, poza tym krem nie może wtedy pracować tak jak powinien, nakładając krem a później podkład znów zatykamy pory, niestety żaden krem sobie z tym nie poradzi. Na początku stosowania kremu zauważyłam, że na mojej twarzy pojawiają się niewielkie wypryski, nie jest to wina kremu, ponieważ oczyszczając skórę, musi się pozbyć zanieczyszczeń, te mniejsze likwiduje pod skórą, te większe wydobywa na wierzch, ale było tak tylko na początku, używając go regularnie , na bieżąco usuwa wszelkie nie doskonałości. Z informacji technicznych, tubka jest bardzo wygodna, ma mały aplikator, wiec przy naciśnięciu połowa kremu nie ląduje nam na podłodze, jest bardzo wydajny, 50 ml na miesiąc to na prawdę bardzo dużo. Zapach jest delikatny, trochę chemiczny, ale mi bardzo się podoba. Podsumowując, po miesiącu używania, skóra jest gładsza, pory są odblokowane, nie ma śladów zanieczyszczeń, skóra jest świeża, jest mniej tłusta, nie świeci się, a ja jestem pewniejsza siebie, bo wiem , że moja twarz promienieje :) Na koniec podaje kilka linków, gdzie można zamówić ten krem, sama kiedyś korzystałam z tych sklepów, więc mogę je polecić, dostawa jest szybka, zero pomyłek, ceny też są fajne, ponieważ w Szwecji zapłaciłam 70 koron, to ponad 30 zł, tutaj płaci się 20zł. http://marqltd.bazarek.pl/search/fraza,neutrogena+visibly+clear/ http://www.apo-discounter.pl/advanced_search_result.php?XTCsid=41f0cc300889831412bbb737be667ab0&keywords=neutrogena&x=0&y=0 Życzę Wam udanych zakupów i radości ze świeżej i czystej skóry :)
środa, 29 maja 2013
Neutrogena visibly clear
Cześć, witajcie
Dziś opowiem o moim ulubionym ostatnio kremie do twarzy, jak widzicie w tytule jest to krem Neutrogena visibly clear oil-free moisturiser. Tak jak mówiłam wcześniej , mieszkam w Szwecji, więc krem ten jest ogólnodostępny w każdym sklepie czy drogerii. Szukałam od dawna fajnego kremu do twarzy i tutaj mogę z czystym sumieniem powiedzieć, ze w tym miejscu kończę moje poszukiwania. Dlaczego? Dlatego, że krem Neutrogeny jest naprawdę świetny. Używam go już od miesiąca i właśnie moja pierwsza tubka będzie się kończyć (myślę, ze starczył by na dłużej, ale po prostu go sobie nie żałuje :) ) Smaruje nim regularnie twarz na noc i efekty są bardzo widoczne. Po pierwsze, miałam problem z zatkanymi porami, czasem jest widać czarna kropkę na nosie, czy brodzie, miejsca gdzie pory są najbardziej widoczne, po stosowaniu kremu pory są odblokowane, można szukać, ale i tak się ich nie znajdzie. Czuje , że moja skóra oddycha, przy nakładaniu czuć lekki chłód, dlatego ze krem zawiera mentol. Przede wszystkim bardzo szybko się wchłania i nie jest tłusty. Czytałam, ze niektóre dziewczyny używają go pod makijaż, ja tego nie robię, ponieważ uważam, ze makijaż zawsze będzie mniej trwalszy, kiedy położymy pod podkład krem, do tego powinno używać się specjalnej bazy, albo po prostu podkładu nawilżającego, poza tym krem nie może wtedy pracować tak jak powinien, nakładając krem a później podkład znów zatykamy pory, niestety żaden krem sobie z tym nie poradzi. Na początku stosowania kremu zauważyłam, że na mojej twarzy pojawiają się niewielkie wypryski, nie jest to wina kremu, ponieważ oczyszczając skórę, musi się pozbyć zanieczyszczeń, te mniejsze likwiduje pod skórą, te większe wydobywa na wierzch, ale było tak tylko na początku, używając go regularnie , na bieżąco usuwa wszelkie nie doskonałości. Z informacji technicznych, tubka jest bardzo wygodna, ma mały aplikator, wiec przy naciśnięciu połowa kremu nie ląduje nam na podłodze, jest bardzo wydajny, 50 ml na miesiąc to na prawdę bardzo dużo. Zapach jest delikatny, trochę chemiczny, ale mi bardzo się podoba. Podsumowując, po miesiącu używania, skóra jest gładsza, pory są odblokowane, nie ma śladów zanieczyszczeń, skóra jest świeża, jest mniej tłusta, nie świeci się, a ja jestem pewniejsza siebie, bo wiem , że moja twarz promienieje :) Na koniec podaje kilka linków, gdzie można zamówić ten krem, sama kiedyś korzystałam z tych sklepów, więc mogę je polecić, dostawa jest szybka, zero pomyłek, ceny też są fajne, ponieważ w Szwecji zapłaciłam 70 koron, to ponad 30 zł, tutaj płaci się 20zł. http://marqltd.bazarek.pl/search/fraza,neutrogena+visibly+clear/ http://www.apo-discounter.pl/advanced_search_result.php?XTCsid=41f0cc300889831412bbb737be667ab0&keywords=neutrogena&x=0&y=0 Życzę Wam udanych zakupów i radości ze świeżej i czystej skóry :)
Dziś opowiem o moim ulubionym ostatnio kremie do twarzy, jak widzicie w tytule jest to krem Neutrogena visibly clear oil-free moisturiser. Tak jak mówiłam wcześniej , mieszkam w Szwecji, więc krem ten jest ogólnodostępny w każdym sklepie czy drogerii. Szukałam od dawna fajnego kremu do twarzy i tutaj mogę z czystym sumieniem powiedzieć, ze w tym miejscu kończę moje poszukiwania. Dlaczego? Dlatego, że krem Neutrogeny jest naprawdę świetny. Używam go już od miesiąca i właśnie moja pierwsza tubka będzie się kończyć (myślę, ze starczył by na dłużej, ale po prostu go sobie nie żałuje :) ) Smaruje nim regularnie twarz na noc i efekty są bardzo widoczne. Po pierwsze, miałam problem z zatkanymi porami, czasem jest widać czarna kropkę na nosie, czy brodzie, miejsca gdzie pory są najbardziej widoczne, po stosowaniu kremu pory są odblokowane, można szukać, ale i tak się ich nie znajdzie. Czuje , że moja skóra oddycha, przy nakładaniu czuć lekki chłód, dlatego ze krem zawiera mentol. Przede wszystkim bardzo szybko się wchłania i nie jest tłusty. Czytałam, ze niektóre dziewczyny używają go pod makijaż, ja tego nie robię, ponieważ uważam, ze makijaż zawsze będzie mniej trwalszy, kiedy położymy pod podkład krem, do tego powinno używać się specjalnej bazy, albo po prostu podkładu nawilżającego, poza tym krem nie może wtedy pracować tak jak powinien, nakładając krem a później podkład znów zatykamy pory, niestety żaden krem sobie z tym nie poradzi. Na początku stosowania kremu zauważyłam, że na mojej twarzy pojawiają się niewielkie wypryski, nie jest to wina kremu, ponieważ oczyszczając skórę, musi się pozbyć zanieczyszczeń, te mniejsze likwiduje pod skórą, te większe wydobywa na wierzch, ale było tak tylko na początku, używając go regularnie , na bieżąco usuwa wszelkie nie doskonałości. Z informacji technicznych, tubka jest bardzo wygodna, ma mały aplikator, wiec przy naciśnięciu połowa kremu nie ląduje nam na podłodze, jest bardzo wydajny, 50 ml na miesiąc to na prawdę bardzo dużo. Zapach jest delikatny, trochę chemiczny, ale mi bardzo się podoba. Podsumowując, po miesiącu używania, skóra jest gładsza, pory są odblokowane, nie ma śladów zanieczyszczeń, skóra jest świeża, jest mniej tłusta, nie świeci się, a ja jestem pewniejsza siebie, bo wiem , że moja twarz promienieje :) Na koniec podaje kilka linków, gdzie można zamówić ten krem, sama kiedyś korzystałam z tych sklepów, więc mogę je polecić, dostawa jest szybka, zero pomyłek, ceny też są fajne, ponieważ w Szwecji zapłaciłam 70 koron, to ponad 30 zł, tutaj płaci się 20zł. http://marqltd.bazarek.pl/search/fraza,neutrogena+visibly+clear/ http://www.apo-discounter.pl/advanced_search_result.php?XTCsid=41f0cc300889831412bbb737be667ab0&keywords=neutrogena&x=0&y=0 Życzę Wam udanych zakupów i radości ze świeżej i czystej skóry :)
poniedziałek, 13 maja 2013
BB Vs BB
Cześć! Po krótkiej nieobecności wracam z nowymi siłami i nowościami. O czym będzie dziś? Jak pewnie każda z Was zauważyła rynek kosmetyczny oszalał na punkcie kremów BB. Produkują je już nie tylko takie firmy jak Garnier czy Loreal, ale nawet Rimmel, czy Clinique. Czym tak naprawdę są kremy BB i jak one działają? Jest to nic innego, jak zwykły krem do twarzy, który zawiera pigment . Oznacza to, ze jest to krem połączony z pudrem, więc kiedy nakładamy go na twarz,poza nawilżaniem, wyrównuje też koloryt naszej skóry. Ja dziś wybrałam kremy dwóch marek, które lubię i używam ich na co dzień.
Musze przyznać, ze na początku trudno mi było zaakceptować na twarzy krem, a nie podkład, który jest trwalszy, miałam obawy, ze krem wchłonie się w skórą , a razem z nim pigment , przez co moja skóra będzie wyglądała, tak jak przed nałożeniem kremu. Nic bardziej mylnego, okazało się, ze kremy BB są trwalsze niż nie jeden podkład, który spływa z twarzy np. podczas oddziaływania promieni słonecznych. Krem Under 20 dodatkowo jest wzbogacony o puder antybakteryjny , który powinien łagodzić niedoskonałości, niestety przez cały czas używania go, nie zauważyłam żadnej poprawy w tej kwestii, ale lubię go używać, ponieważ nie ma żadnych problemów z nakładaniem go, jest dosyć żadki, nie pozostawia nierówności, nie obciąża skóry, jest lekki. Do wyboru jest tylko jeden kolor, który mimo wszystko przystosowuje się do skory i nadaje wrażenie lekkiej opalenizny. Firma Garnier nieco rozwinęła się w kwestii kolorów, mamy do wyboru light i medium , są też kombinacje, do różnych typów skóry, na początku używałam tego zwykłego, teraz kupiłam nowy, do skóry tłustej z niedoskonałościami, z efektem matującym( pierwsze dwa kremy nie są matujące) zawiera on alkohol, więc przy nakładaniu czuć lekkie szczypanie, nie polecam go do skóry wrażliwej , bo może ją poranić. Niestety tutaj też nie zauważyłam poprawy niedoskonałości, ale bardzo fajnie wchłania się w skórę, nie pozostawia śladów i matuje. Uważam, ze te kremy są godne polecenia, szczególnie dla młodych dziewczyn, na pewno nie niszczy i nie obciąża skóry tak jak zwykły podkład, przez co nasze twarze będą wyglądały młodziej , chroni i nawilża cerę, nie wysusza jej i utrzymuje się na skórze cały dzień , pozostawiając cerę gładką i świeżą . :)
Musze przyznać, ze na początku trudno mi było zaakceptować na twarzy krem, a nie podkład, który jest trwalszy, miałam obawy, ze krem wchłonie się w skórą , a razem z nim pigment , przez co moja skóra będzie wyglądała, tak jak przed nałożeniem kremu. Nic bardziej mylnego, okazało się, ze kremy BB są trwalsze niż nie jeden podkład, który spływa z twarzy np. podczas oddziaływania promieni słonecznych. Krem Under 20 dodatkowo jest wzbogacony o puder antybakteryjny , który powinien łagodzić niedoskonałości, niestety przez cały czas używania go, nie zauważyłam żadnej poprawy w tej kwestii, ale lubię go używać, ponieważ nie ma żadnych problemów z nakładaniem go, jest dosyć żadki, nie pozostawia nierówności, nie obciąża skóry, jest lekki. Do wyboru jest tylko jeden kolor, który mimo wszystko przystosowuje się do skory i nadaje wrażenie lekkiej opalenizny. Firma Garnier nieco rozwinęła się w kwestii kolorów, mamy do wyboru light i medium , są też kombinacje, do różnych typów skóry, na początku używałam tego zwykłego, teraz kupiłam nowy, do skóry tłustej z niedoskonałościami, z efektem matującym( pierwsze dwa kremy nie są matujące) zawiera on alkohol, więc przy nakładaniu czuć lekkie szczypanie, nie polecam go do skóry wrażliwej , bo może ją poranić. Niestety tutaj też nie zauważyłam poprawy niedoskonałości, ale bardzo fajnie wchłania się w skórę, nie pozostawia śladów i matuje. Uważam, ze te kremy są godne polecenia, szczególnie dla młodych dziewczyn, na pewno nie niszczy i nie obciąża skóry tak jak zwykły podkład, przez co nasze twarze będą wyglądały młodziej , chroni i nawilża cerę, nie wysusza jej i utrzymuje się na skórze cały dzień , pozostawiając cerę gładką i świeżą . :)
środa, 10 kwietnia 2013
Paczka z USA
Dziś jeszcze jeden post, właśnie dostałam paczkę z USA ;) zamówiłam sobie pluszową bluze Juicy Couture o której myślałam już od dłuższego czasu i do tego chustke, apaszke jak kto woli Dorothy Perkins, bardzo się ciesze i czekam na cieplejsze dni :)
Garnier Olia
Hej, przepraszam, że "jutro" zamieniło się w prawie tydzień, ale miałam trochę obowiązków. Ostatnio obiecałam , że opowiem o farbie do włosów. Jest to pierwsza farba, której użyłam, dotychczas do koloryzacji używałam szmponetek, które są dużo łagodniejsze i nie niszczą włosów . Farba o której chce opowiedzieć to Garnier Olia , jest to nowy produkt firmy Garnier wypuszczony niedawno na rynek, który jest przeznaczony do używania w domowym zaciszu. Farba jest bardzo łatwa w aplikacji i ma konsystencję kremowej maski. Zawarte w niej naturalne oleje sprawiają, że farba nie wnika w strukturę włosa , nie niszcząc go, a jedynie delikatnie go pokrywa. Kolor jest naturalny, bez żadnych nieporządanych refleksów, włosy są mocne i lśniące. Pierwotny kolor utrzymuje się dosyć długo, do ok 3-4 tygodni, zależy to też od częstotliwości mycia. Dodana do zestawu odżywka działa dodatkowo ujędrniająco na włosy i zdecydowanie je zmiękcza. Produkt jest zdecydowanie godny polecenia, odstrasza trochę jego cena, ale efekt jest wart tych pieniędzy.
czwartek, 4 kwietnia 2013
L'oreal Paris Wild Ombre
Cześć!
Widziałam w Tv że do Polski wchodzi nowy produkt firmy L'oreal, farba do włosów Wild Ombres. Postanowiłam więc opowiedzieć o mojej przygodzie z tym produktem. U mnie wszedł on już troszeczkę wcześniej i muszę przyznać, że bez zastanowienia kupiłam farbę i zrobiłam sobie ombre domowym sposobem. Efekt? taki jak na opakowaniu uzyskałam dopiero za trzecim razem. Mam ciemne włosy, więc użyłam farby nr1. Od razu popełniłam duży błąd, ponieważ najpierw na całość położyłam ciemną farbę, żeby zakryć odrosty i wyrównać koloryt i jeszcze tego samego dnia nałożyłam farbe ombre ....iiii , no właśnie i nic, miałam tylko spalone końcówki od rozjaśniacza, przez dwa tygodnie męczyłam się z rozczesywaniem ich, musiałam używać ogromnej ilości odżywki i podciąć dosyć mocno końcówki. W regeneracji pomógł też trochę szampon , który był w zestawie z farbą. Jakieś dwa tygodnie później nałożyłam farbę jeszcze raz, tym razem już tylko Wild ombre, końcówki potraktowane pierwszą dawką rozjaśniacza tym razem przyjęły kolor szybko, po około 15 minutach było widać już efekt. Po około tygodniu używania wcześniej wspomnianego szamponu kolor stał się troszeczkę rudy, wiec postanowiłam użyć jeszcze raz Wild Ombre, niestety, włosy rozjaśniły się tylko trochę i nadal są rude!!! ale za to spalenia rozjaśniaczem uniknęłam dzięki efektowi innej farby (o której opowiem jutro ). Podsumowując, farba nie jest trudna w nakładaniu, dołączona szczoteczka i ulotka a tipsami są dosyć pomocne, ale uważam, że szkoda jest niszczyć włosy w ten sposób, wszystkim dziewczynom , które chcą uzyskać efekt ombre polecam udanie się do fryzjera . Ja nie jestem zadowolona z efektu , szkoda mojego czasu, pieniędzy i przede wszystkim włosów.
Widziałam w Tv że do Polski wchodzi nowy produkt firmy L'oreal, farba do włosów Wild Ombres. Postanowiłam więc opowiedzieć o mojej przygodzie z tym produktem. U mnie wszedł on już troszeczkę wcześniej i muszę przyznać, że bez zastanowienia kupiłam farbę i zrobiłam sobie ombre domowym sposobem. Efekt? taki jak na opakowaniu uzyskałam dopiero za trzecim razem. Mam ciemne włosy, więc użyłam farby nr1. Od razu popełniłam duży błąd, ponieważ najpierw na całość położyłam ciemną farbę, żeby zakryć odrosty i wyrównać koloryt i jeszcze tego samego dnia nałożyłam farbe ombre ....iiii , no właśnie i nic, miałam tylko spalone końcówki od rozjaśniacza, przez dwa tygodnie męczyłam się z rozczesywaniem ich, musiałam używać ogromnej ilości odżywki i podciąć dosyć mocno końcówki. W regeneracji pomógł też trochę szampon , który był w zestawie z farbą. Jakieś dwa tygodnie później nałożyłam farbę jeszcze raz, tym razem już tylko Wild ombre, końcówki potraktowane pierwszą dawką rozjaśniacza tym razem przyjęły kolor szybko, po około 15 minutach było widać już efekt. Po około tygodniu używania wcześniej wspomnianego szamponu kolor stał się troszeczkę rudy, wiec postanowiłam użyć jeszcze raz Wild Ombre, niestety, włosy rozjaśniły się tylko trochę i nadal są rude!!! ale za to spalenia rozjaśniaczem uniknęłam dzięki efektowi innej farby (o której opowiem jutro ). Podsumowując, farba nie jest trudna w nakładaniu, dołączona szczoteczka i ulotka a tipsami są dosyć pomocne, ale uważam, że szkoda jest niszczyć włosy w ten sposób, wszystkim dziewczynom , które chcą uzyskać efekt ombre polecam udanie się do fryzjera . Ja nie jestem zadowolona z efektu , szkoda mojego czasu, pieniędzy i przede wszystkim włosów.
środa, 27 marca 2013
Revlon
Zastanawiam się, czy tylko ja mam taką obsesje na punkcie Revlona, czy jest nas więcej?
mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to jedyny, w stu procentach odpowiadający mi podkład. Odkąd zaczęłam go używać minęły już 3 lata, w ciągu tego okresu kupowałam też inne, ale chyba żaden nie jest w stanie mu dorównać. On naprawdę utrzymuje się 24godziny!Nieważne, w jakich warunkach przebywam, nie rozpuszcza się pod wpływem wysokiej temperatury i nie ściera się kiedy pada deszcz. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze i kryje wszystkie niedoskonałości, a to najważniejsze kryteria, które musi spełniać podkład. Mam cerę w kolorze oliwkowym i jest mi dosyć trudno znaleźć odpowiedni kolor, który nie będzię robił z mojej twarzy pomarańczowego balona, tutaj znalazłam kolor 180 Sand beige, który stapia się z moja skórą i jest niewidoczny, trzeba zaznaczyć, ze Revlon oferuje szeroką kolorystykę, ale można go również dobrać do rodzaju skóry, ja używam do skóry tłustej, świetnie matuje i nareszcie nie mam błyszczącego nosa. Podkład ma dosyć specyficzny zapach, ale można go polubić. Bardzo ważną rzeczą jest też wydajność, mi starcza na około 8 miesięcy. Wystarczy nałożyć cienką warstwę , żeby efekt był widoczny. Niestety, jest to już resztka mojej ostatniej butelki, a ponieważ jestem teraz w Szwecji , a tutaj niestety nigdzie go nie ma! będę musiała używać czegoś innego, dopóki nie wrócę do Polski, a to może jeszcze trochę potrwać.
mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to jedyny, w stu procentach odpowiadający mi podkład. Odkąd zaczęłam go używać minęły już 3 lata, w ciągu tego okresu kupowałam też inne, ale chyba żaden nie jest w stanie mu dorównać. On naprawdę utrzymuje się 24godziny!Nieważne, w jakich warunkach przebywam, nie rozpuszcza się pod wpływem wysokiej temperatury i nie ściera się kiedy pada deszcz. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze i kryje wszystkie niedoskonałości, a to najważniejsze kryteria, które musi spełniać podkład. Mam cerę w kolorze oliwkowym i jest mi dosyć trudno znaleźć odpowiedni kolor, który nie będzię robił z mojej twarzy pomarańczowego balona, tutaj znalazłam kolor 180 Sand beige, który stapia się z moja skórą i jest niewidoczny, trzeba zaznaczyć, ze Revlon oferuje szeroką kolorystykę, ale można go również dobrać do rodzaju skóry, ja używam do skóry tłustej, świetnie matuje i nareszcie nie mam błyszczącego nosa. Podkład ma dosyć specyficzny zapach, ale można go polubić. Bardzo ważną rzeczą jest też wydajność, mi starcza na około 8 miesięcy. Wystarczy nałożyć cienką warstwę , żeby efekt był widoczny. Niestety, jest to już resztka mojej ostatniej butelki, a ponieważ jestem teraz w Szwecji , a tutaj niestety nigdzie go nie ma! będę musiała używać czegoś innego, dopóki nie wrócę do Polski, a to może jeszcze trochę potrwać.
wtorek, 26 marca 2013
Maybelline
Przedstawiam dziś trzy produkty Maybelline New York , nie wiem dlaczego, ale ostatnio kupuje coraz więcej kosmetyków tej marki i jestem coraz mniej zadowolona, może po prostu dokonuje złych wyborów, heh...
Pierwszym z nich jest podkład z serii FIT ME. Kupiłam go , bo jako jeden z niewielu miał pasujący do mojej cery odcień. Ale niestety ma bardzo wodnistą konsystencje, słabo kryje niedoskonałości i bardzo szybko się sciera, przez co na twarzy powstają nieestetyczne plamy.
Pierwszym z nich jest podkład z serii FIT ME. Kupiłam go , bo jako jeden z niewielu miał pasujący do mojej cery odcień. Ale niestety ma bardzo wodnistą konsystencje, słabo kryje niedoskonałości i bardzo szybko się sciera, przez co na twarzy powstają nieestetyczne plamy.
Eye Liner, z serii Liner Express, faktycznie bardzo szybko zasycha , ma fajny odcień głębokiej czerni , pędzelek nie jest z włosia, wiec nie ma problemu z odstającymi włoskami, ale za to po kilku użyciach na końcu pędzelka zaczyna tworzyć się kulka, która utrudnia namalowanie cienkiej kreski.
Tusz do rzęs Rocket Volum, to mój pierwszy tusz z sylikonową szczoteczką, do tej pory unikałam takich produktów, ale postanowiłam spróbować, nie jestem do końca zadowolona, ponieważ szczoteczka nie rozczesuje dobrze rzęs , nabiera zbyt dużo tuszu, przez co zmuszona jestem o jej wycieranie , a co jak wiadomo powoduje szybsze wysychanie tuszu. Jeżeli chodzi o efekt powiększający, to jest on widoczny po kilku pociagnięciach , pod warunkiem, ze umiejętnie go rozprowadzimy, w przeciwnym razie skleja rzęsy.
czwartek, 14 marca 2013
w poszukiwaniu wiosny
Cześć!
Dziś po pracy wybrałam się na miasto w poszukiwaniu wiosny, niestety , na ulicach jej nie znalazłam, ale za to w sklepach pomimo szalejącej na dworze zimy jest jej bardzo dużo. Nie mogłam ominąć sklepu Hennes&Mauritz , jako szwedzka marka, w Stockholmie ma swoje sklepy niemal na każdej ulicy. W Hennesie wybrałam dla siebie krótkie jeansowe spodenki boyfriendy. Celowo wybrałam o jeden rozmiar większe niż nosze zazwyczaj, ponieważ bardzo lubię tą nonszalancje , kiedy spodnie zatrzymują się na biodrach i wyglądają tak, jakby za chwile miały zsunąć się jeszcze niżej...
Po zwiedzeniu Hennesa napadłam na sklep Zary (niestety w Stockholmie jest tylko jeden) i zasiliłam swoje szeregi butów o jeszcze jedne lordsy, tym razem cieliste i lakierkowe. Nie mogę się doczekać, kiedy je włożę <3
A Wy w jaki sposób próbujecie przywołać wiosnę?
Dziś po pracy wybrałam się na miasto w poszukiwaniu wiosny, niestety , na ulicach jej nie znalazłam, ale za to w sklepach pomimo szalejącej na dworze zimy jest jej bardzo dużo. Nie mogłam ominąć sklepu Hennes&Mauritz , jako szwedzka marka, w Stockholmie ma swoje sklepy niemal na każdej ulicy. W Hennesie wybrałam dla siebie krótkie jeansowe spodenki boyfriendy. Celowo wybrałam o jeden rozmiar większe niż nosze zazwyczaj, ponieważ bardzo lubię tą nonszalancje , kiedy spodnie zatrzymują się na biodrach i wyglądają tak, jakby za chwile miały zsunąć się jeszcze niżej...
Po zwiedzeniu Hennesa napadłam na sklep Zary (niestety w Stockholmie jest tylko jeden) i zasiliłam swoje szeregi butów o jeszcze jedne lordsy, tym razem cieliste i lakierkowe. Nie mogę się doczekać, kiedy je włożę <3
A Wy w jaki sposób próbujecie przywołać wiosnę?
środa, 13 marca 2013
delikatne, gładkie, pachnące ...
Zima nie chce odejść, więc nadal musimy dbać o bezpieczeństwo naszej skóry, szczególnie dłoni, które bardzo często ulegają odmrożeniom , skora wtedy staje się szorstka i sucha , a skórki przy paznokciach zadzierają się częściej niż zwykle. Chowamy je wtedy w rękawy, albo kieszenie w obawie ze ktoś nas zdemaskuje, a przecież wcale nie musi tak być. Wystarczy odpowiedni krem, aby nasze dłonie były gładkie i delikatne. Spośród wszystkich moich kremów wytypowałam trzy, które są godne polecenia i które sprawiają, ze ma się ochotę podawać dłoń na powitanie każdej napotkanej osobie.
Pierwszy z nich to krem firmy Natu Vive, używam go, kiedy za oknem panują potężne mrozy, jego konsystencja jest trochę gęstszą niż pozostałych, co sprawia, ze jest odczuwalny na Skórze, . Pomimo tego krem bardzo szybko się wchłania, nie zostawia tłustych plam, dosyć długo się utrzymuje i ma ładny owocowy zapach. Ja wybrałam krem z dodatkiem oleju z Papai, która zawiera kwas foliowy, witaminy C i E, które przyspieszają regeneracje skory. Faktycznie dłonie po użyciu kremu są bardzo miękkie. Można go kupić w sklepie Body Shop.
Kolejny krem to mój ulubiony spośród wszystkich , zakupiony w sklepie z bielizna (i nie tylko) Intimissimi. Na początku pomyślałam, że sklep który oferuje bieliznę nie może mieć dobrych kosmetyków, ale się myliłam. Co prawda krem jest do ciała, ale skoro do tych celów ja używam balsamów, postanowiłam wykorzystać go jako krem do rak i musze przyznać , ze efekt był zaskakujący, delikatne i miękkie dłonie, skorki które przestały się zadzierać i ten zapach, który sprawia, ze Panie przechodzące obok pytają jakich perfum używam. Polecam!
Ostatni z kremow, to krem kupiony również w sklepie odzieżowym, po niespodziance z poprzednim, poszlam za ciosem i tym razem tez się nie myliłam. Krem można uznać za bardzo dobry, poza jednym minusem, pozostawia tłuste plamy , a dłonie sa trochę śliskie, ale ponieważ skora po użyciu jest niemal aksamitna, uznałam, ze można go używać np. przed snem. Ja wybrałam waniliowy zapach , ale marka Marks&Spencer oferuje bardzo duży wachlarz, więc każdy może wybrać coś dla siebie.
wtorek, 12 marca 2013
Cześć!
Mam na imię Aneta i napisanie pierwszych słów wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się to wydawać, więc zacznę od tego, że mój blog nie będzie tylko zwykłym blogiem o modzie, dlatego, że aby dobrze wyglądać i stworzyć własny look, trzeba też zadbać o swoje ciało. Fajnie jest mieć świeżą i promienna cerę, błyszczące oczy i zmysłowe usta. I tym właśnie chciałabym się zająć. Ponieważ w ostatnim czasie kupuje i testuje bardzo dużo kosmetyków, chciałabym podzielić się z Wami opiniami na ich temat, ale tez i wysłuchać Waszych. Jest to bardzo ważne, ponieważ każda z Nas używa kosmetyków na co dzień, a idąc do drogerii nie wiemy który kosmetyk wybrać, bo za każdym razem znajdujemy na półkach jakieś nowości, często wracamy do domu z zakupem i okazuje się, ze znowu jest on nie trafiony. Dlatego będę pokazywała kosmetyki, które miałam, sprawdziłam i mam wyrobione zdanie na ich temat. Możecie wiec spodziewać się, ze będzie tutaj płynęła czysta krytyka lub pochlebne słowa. Ale żeby nie było nudno, postaram się tez czasami pokazać Wam mój styl i moje perełki, ponieważ obecnie przebywam w Szwecji, a moda tutaj odbiega troszkę od tej w Polsce, będziecie mogły dowiedzieć się tez, jak ubierają się Szwedki. To tyle na dziś, startuje od jutra więc zapraszam do odwiedzin.
Subskrybuj:
Posty (Atom)